W sercu północnej Tajlandii, gdzie powietrze pachnie przyprawami, kadzidłami i niesionymi z gór opowieściami, odkryłam coś więcej niż egzotyczne krajobrazy i trekkingowe szlaki. Odzyskałam zdrowie, sprawność fizyczną i wiarę w ludzką siłę przemiany i (chcąc, nie chcąc) utwierdziłam się w przekonaniu, że dobry masaż potrafi więcej, niż niejeden ortopeda.
Po niefortunnym upadku kulałam przez półtora roku. Trwało to na tyle długo, że zaczęłam tracić masę mięśniową w prawej łydce. Ból promieniował już na kręgosłup. Dopiero w Chiang Mai, w jednym z kilku salonów masażu prowadzonych przez byłe więźniarki, gdzie klientów od progu witają filiżanką zielonej herbatki, zaczęłam znowu chodzić „prosto”. I chociaż o obcasach wysokości 12 cm mogę już raczej tylko pomarzyć, to niewątpliwie, więźniarki z Chiang Mai spowodowały, że wróciła miłość do wędrówek, w jakichkolwiek butach.
To nie clickbait. W Chiang Mai działa Women’s Massage Center by Ex-Prisoners. Sieć profesjonalnych gabinetów, w których zatrudniane są kobiety, które odsiadywały prawomocne wyroki – za przestępstwa inne niż te związane z przemocą czy naruszeniem nietykalności cielesnej. Więzienny system resocjalizacji, zainspirowany działaniami nieżyjącego już króla Ramy IX, znanego także pod imieniem Bhumibol, niezwykle kochanego przez naród monarchy, pozwoliły tym kobietom nie tylko zdobyć certyfikaty zawodowe, ale przede wszystkim odzyskać godność i możliwość zabezpieczenia bytu ekonomicznego dla siebie i swoich rodzin.
Techniki masażu, które oferują, płyną z ich rąk jak historia opowiadana przez babkę przy kuchennym ogniu – przekazywana z pokolenia na pokolenie. To właśnie w domach, gdzie matki uczą córki jak „wycisnąć” ból z ciała i jak je uzdrowić, rodzi się to, co ja nazwałabym „tajskim dziedzictwem terapeutycznym”.
Jeszcze kilka dekad temu północ Tajlandii, zwłaszcza okolice tzw. Złotego Trójkąta, były znane głównie z uprawy opium. Ukochany król, który zmarł 13 października 2016 roku, postawił sobie za cel zamienić narkotykowy krajobraz w miejsce pełne alternatywnych szans. To z jego inicjatywy powstały liczne programy rozwojowe – od rolnictwa, przez edukację, po resocjalizację. Udało się.
Programy resocjalizacyjne, jak ten dla kobiet-więźniarek, to kontynuacja tej misji. Pomagają zmienić przeszłość w narzędzie do budowania przyszłości. To kolejny przykład dowodzący, że „wędka” jest lepsza niż „ryba”.
Kolejne miejsce na drodze moich ziemskich wędrówek, które było niesamowicie inspirujące, ukazujące realne zmiany w transformacji społecznej, mentorskie – takie jak uwielbiam. I nie chodzi tylko o to, że pozbyłam się bólu. Takie miejsca dodają „skrzydeł” i wiary w potencjał odpowiednio dobranej resocjalizacji i drugiej szansy.
Gdyby ktoś chciał odwiedzić to miejsce i w ten sposób wesprzeć kobiety oraz towarzyszącą ich pracy ideę:
Women’s Massage Center by Ex-Prisoners – główny salon:
35/1 Ratchadamnoen Rd Soi 1, Chiang Mai Old City
Tajlandia
Prezes(ka)
Aneta